top of page

Huculszczyzna

Granica: Polska – Czechosłowacja (od kwietnia 1939 r. Węgry) - Rumunia

Obecnie: Ukraina

Droga pnie się stromo w górę. Przedziera się przez las, wcina w kosodrzewinę i nagle wybija na połoniny. Na horyzoncie widać budowlę wczepioną w szczyt wieńczący całe pasmo. Szare kamienne bloki uformowane w smukły bastion nakryty okrągłą basztą mają w sobie coś magnetycznego. Zamczysko na szczycie potężnego Popa Iwana w masywie Czarnohory to w istocie ruiny otwartego w lipcu 1938 roku na polsko-czechosłowackiej granicy Obserwatorium Astronomiczno-Meteorologicznego zwanego „Białym Słoniem”. Było to najwyżej położone, stale zamieszkane miejsce w II Rzeczypospolitej. Dzisiaj obserwatorium po latach popadania w ruinę powoli wraca do dawnej świetności. Działa tutaj wspierana przez Polskę ukraińska stacja ratownictwa górskiego, a po kompleksowym remoncie ma powstać wspólny polsko-ukraiński ośrodek badawczy z widokiem na krainę karpackich ludzi gór: Huculszczyznę.

Największym piewcą tej owianej nimbem tajemniczości krainy był w międzywojniu Stanisław Vincenz, zwany Homerem Huculszczyzny, autor epopei Na wysokiej połoninie. W czterotomowym dziele legendy, wierzenia, tradycja, historia i osobista miłość pisarza do huculskich przyjaciół splatają się w magiczną gawędę o życiu Hucułów.

- Stanisław Vincenz zawsze nam powtarzał: „Swoje kochaj, cudze szanuj”. On dobrze rozumiał, czym pachnie komunizm i władza Moskwy. Jak przychodzi wojna, to nikt ani nie kocha, ani nie szanuje. Tylko się wzajemnie mordują. Zabrali nam ten świat, w którym żyliśmy w czasach Vincenza – opowiada mieszkająca w wiosce Wierchowina Hucułka Marija Ihniatuk, której rodzice przyjaźnili się ze Stanisławem Vincenzem i jego żoną Iriną, a ona sama jako dziecko bawiła się z ich córką. Do lat sześćdziesiątych Wierchowina nazywała się Żabie i przed wojną była znanym w całej Polsce kurortem, a przede wszystkim stolicą Huculszczyzny.

 

 
bottom of page