Wołyń
Granica: Polska – ZSRS
Obecnie: Ukraina
Malowniczy, uchodzący za wrota wołyńskiego Polesia, przełom Słuczy zasłużył sobie w międzywojniu na miano Szwajcarii Nadsłuczańskiej. Na północ od niej rozciągają się ogromne obszary lasów i bagien, a na południe łagodne wzgórza i jary Wyżyny Wołyńskiej. Pani Janina Dąbrowska z wioski Siwki ma 90 lat i do dzisiaj mówi piękną polszczyzną, wspominając czasy, kiedy w nieodległych Lewaczach stacjonowali żołnierze Korpusu Ochrony Pogranicza. Staruszka cudem przeżyła to, co nastąpiło po wrześniu 1939 r. – terror zgotowany przez Niemców, Rosjan i ukraińskich nacjonalistów, i dzisiaj jest jedną z ostatnich polskich mieszkanek tych terenów.
W wyniku masowych mordów dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów związanych z Ukraińską Powstańczą Armią (tzw. „banderowców) przy wsparciu części miejscowej ludności ukraińskiej zginęło na Wołyniu 60 tys. ludzi. W analogicznej czystce etnicznej w Galicji Wschodniej, czyli w województwach tarnopolskim, lwowskim i stanisławowskim, śmierć poniosło przynajmniej 25 tys. osób, a w województwach lubelskim i poleskim od 10 do 20 tys. W sumie w wyniku systematycznych pogromów w latach 1943–1944 życie straciło około 100 tys. Polaków, a także sprawiedliwych Ukraińców ratujących swoich polskich sąsiadów lub odmawiających udziału w mordach.
Jak wspominała pani Sofia, Ukrainka z wioski Tesiw: „Do nas też banderowcy zawitali jednego wieczoru i mówią do brata: „Chodź, pójdziesz z nami na wycieczkę”. On na nich popatrzył i odrzekł, żeby dali mu spokój, bo nikogo mordować nie będzie. Zmierzyli się wzrokiem, chwila grozy okropna. Ale odpuścili, zostawili nas i sami w noc poszli. Mieszkało w naszej wsi kilka polskich rodzin. To byli dobrzy ludzie, pomagaliśmy sobie wzajemnie. Za nic ich zabili. Tak samo jak rodziców mojego męża”.

W trakcie wojny przeżyła niemieckie pacyfikacje, mordy dokonywane przez "banderowców" i wejście Sowietów.

W XIX w. uczęszczał do niego jeden z polskich wieszczów narodowych Juliusz Słowacki.





„Nic nie osiągnęli, a tylko niewinnej krwi naprzelewali. Na końcu Rosjanie ich wszystkich w trzy wiatry pogonili”.

„Im głębiej w bagnach, tym bezpieczniej. Tylko dzika przyroda przynosi ukojenie”.



W 1944 r. miała tutaj miejsce jedna z największych bitew pomiędzy UPA a Sowietami. Nigdzie jednak nie ma informacji, że do 1943 r. istniała tutaj polska wioska wymordowana przez ukraińskich nacjonalistów.



Olga jest Rosjanką od urodzenia mieszkającą w Ostrogu leżącym kiedyś polsko-sowiecki pograniczu. Ze smutkiem wspomina czasy, gdy Wołyń był domem dla wielu różnych narodów.


„On był Polak, ale nie rozróżniał, czy ktoś jest z matki Polki czy Ukrainki”



W trakcie podróży udało nam się odnaleźć na Wołyniu ślady jej rodzinnej historii




W jednym z takich bunkrów po bohaterskiej trwającej wiele godzin walce w okrążeniu z Sowietami zginął ppor. Jan Bołbot wraz z całym swoim oddziałem.

Na sowieckiej Ukrainie przeżyła ludobójczy, sztucznie wywołany przez Stalina w latach 30. Wielki Głód, który pochłonął miliony ofiar.

